Kilkaset osób zebrało się na krakowskim Rynku, by zaprotestować przeciwko wycince drzew w Puszczy Białowieskiej, którą Ministerstwo Ochrony Środowiska tłumaczy walką z kornikami. 'To nie kornik, Szyszko szkodnik!' - skandowali protestujący.
Życie i śmierć w puszczy. Adam Wajrak: Leśnicy te zwały powalonych drzew nazywają „marnotrawstwo, stęchlizna, zgnilizna”. Mariusz Sepioło. 14.02.2016.
Zanim zdecydujemy o wycięciu drzewa, zmierzmy obwód jego pnia na wysokości 5 cm nad ziemią i sprawdźmy, do jakiego gatunku się zalicza. W wypadku krzewów mierzy się powierzchnię, którą zajmują. Możemy wyciąć drzewo bez pytania urzędu o zgodę – bez względu na to, gdzie rośnie – jeśli obwód pnia nie przekracza:
Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. Minister Jan Szyszko stanowczo zaprzecza, jakoby Polsce groziły kary unijne za wycinkę Puszczy Białowieskiej. Szef resortu środowiska twierdzi nawet, że używanie samego słowa „wycinka” w stosunku do prowadzonych prac jest nadużyciem i mija się z prawdą. W kontrze do stanowiska ministerstwa i Dyrekcji Lasów Państwowych stoją organizacje ekologiczne i aktywiści społeczni. 28 listopada przedstawili raport na ten temat. 27 lipca Trybunał Sprawiedliwości UE wydał postanowienie w sprawie Puszczy Białowieskiej. Zdecydował o zastosowaniu tzw. środków tymczasowych, z których jasno wybija jedno zalecenie: natychmiastowy zakaz wycinki. Wyjątkiem miały być sytuacje zagrażające bezpieczeństwu wycinki objął: puszczańskie bory i lasy bagiennych oraz łęgi wierzbowe, olszowe, topolowe i jesionowe, starodrzewa. Ponadto dotyczy siedlisk zwierząt oraz usuwanie ponadstuletnich, martwych świerków. Decyzją ministra Szyszki z marca 2016 roku zwiększono etat cięć w Nadleśnictwie Białowieża. Wcinka w ramach zwiększonego limitu również miała zostać swój apel ponowił w 20 listopada. Wtedy do świadomości opinii publicznej najmocniej przemówiło widmo kar finansowych. Mogłyby wynosić nawet 100 tys. euro dziennie. To ma grozić jeśli wycinka Puszczy Białowieskiej Będzie kontynuowana. Od tego dnia polskie władze mają 15 dni na powiadomienie Komisji Europejskiej o wszelkich środkach, jakie podejmą w celu wypełniania drugi dzień minister Szyszko razem z dyrektorem Lasów Państwowych poinformowali, że harvestery nie pracują już w Puszczy Białowieskiej, a Polska wypełnia stuprocentowo zarówno zalecenia KE, jak i wymagania programu „Natura 2000”. Kary mają nam nie grozić, a czynności, jakie są prowadzone w lesie nazwano dbaniem o bezpieczeństwo publiczne oraz „ochroną przyrody przy użyciu gospodarki leśnej”. Kłamstwem nazwano też stwierdzenie, jakoby obecna wycinka była największą w historii. Zdaniem resortu ma być mniejsza niż w poprzednich z „Wilczej Tryby” został przygotowany przez Obóz dla Puszczy, Greenpeace oraz Fundację „Dzika Polska”. Obejmuje okres od czerwca (wtedy zaczęła się pierwsza wycinka W Wilczej Trybie, w tym drzewostanów stuletnich) do listopada. Jak podkreślają aktywiści i ekolodzy raport nie powstałby, gdyby nie praca i patrole setki wolontariuszy, którzy stacjonowali w Puszczy. Katarzyna Jagiełło z Greenpeace Polska zaznacza, że wolontariusze i aktywiści nadal będą stacjonować w Puszczy Białowieskiej i monitorować działania nadleśnictw. Zobacz także Rok 2017 w Puszczy Białowieskiej w raporcie zilustrowano liczbami:165 tys. m3 – tyle drewna pozyskano do tej pory98 proc. – to stopień realizacji całkowitego pozyskania założonego w Planie Urządzenia Lasu na okres 2012-2021 dla Nadleśnictwa Brosk na dzień Podobnie w Hajnówce. Dla Nadleśnictwa Białowieża wartość jest podobna jednak uwzględnia już aneks Szyszki z marca 2016, roku który limity poszerzył. Przy pierwotnych założeniach limit został przekroczony i wynosi 140 mln złotych – to szacunkowy przychód puszczańskich Nadleśnictw ze sprzedaży drewna pozyskanego do tej pory w 2017 roku (w raporcie zakłada się cenę na poziomie 150 zł/ Książek wspomina przy tej okazji potrzebę edukacji. – Polscy leśnicy skupiają się na edukacji gospodarczej zamiast ekologicznej – „na oko”Skąd pochodzą dane? - Przez trzy miesiące kilkanaście osób kilka razy dziennie organizowało patrole. Przy pomocy urządzeń GPS zaznaczali miejsca, gdzie prowadzona jest kontrowersyjna wycinka i nanosiły te punkty na mapę. Zaznaczali też lokalizacje wyciętych, ponadstuletnich świerków. Osoby z większą wiedzą poszukiwały siedlisk chronionych gatunków , które zostały zniszczone w efekcie prac Lasów Państwowych – tłumaczy Augustyn Mikos z Obozu dla Białowieska podzielona jest na cztery strefy – ostatnia to strefa gospodarcza. Pierwsza i druga to odpowiednio park narodowy i rezerwaty.. Trzecia strefa założona była już w gospodarczej części lasów. Celem było zaprzestanie w jej obrębie gospodarki leśnej. Tam znajdują się rzadkie gatunki zwierząt i drzewostany stuletnie. Wilcza Tryba, której dotyczy raport, znajduje się w trzeciej strefie. To strefa buforowa między rezerwatem a częścią gospodarczą. - Na tym terenie aktywiści udokumentowali 397 przypadków wycinki martwych świerków ponadstuletnich. Na nich nie mogło być już kornika Część z ich został wywieziona z lasu – podaje Marta Grundland z Greenpeace Nie ma jasnych zasad wyznaczania szerokości pasa wycinek przydrożnych. To oburzające. Jeden z nadleśniczych to się robi „na Bolka Oko” – mówi Michał Pawluśkiewicz z Obozu dla Puszczy dodaje, że to sformułowanie padło podczas rozprawy w sądzie Hajnówce dotyczącej działalności aktywistów w nie kornik a względy bezpieczeństwaAktywiści odnoszą się też argumentu bezpieczeństwa jaki jest używany przez resort środowiska. Katarzyna Jagiełło z Greenpeace nazywa to „magicznym sformułowaniem”, które ma przykryć łamanie postanowień Trybunału. - Pojawiło się, gdy ministerstwo uznało, ze już niewygodnie jest mówić wyłącznie o korniku – mówi Książek dodaje, że nie ma jasnych zasad określających szerokość pasa wycinek przydrożnych. – Lasy Państwowe to instytucja, która istnieje prawie od stu lat i przez ten czas nie mogła opracować dokładnych ram – szacuje się przy pomocy różnych danych. Czasem są to przepisy BHP (dwie wysokości drzewostanu), czasem inne dokumenty (jedna wysokość drzewostanu + 10 proc.).- Strefa bezpieczeństwa dla Puszczy powinna wynosić nie więcej niż 55 metrów od drogi – mówi Katarzyna Jagiełło. To co robi ministerstwo i Lasy Państwowe nazywa „nadużyciem”.W raporcie bowiem znalazły się przykłady wydzielenia strefy w odległości 120 metrów od drogi i 87 metrów od drugiej. Czyli grubo ponad Sam wybór drogi też jest ważny. Cięcia prowadzono przy drogach, które nie łączyły żadnych miejscowości. Tam, gdzie ruch publiczny był minimalny – podaje przykład Michał Książek. - Skrzyżowanie dwóch dróżek leśnych już jest powodem do poważnych cięć – dodaje. Trzeba ciąć, bo…Od operatorów harvesterów aktywiści słyszeli o efekcie domina. – To tłumaczenie ma oznaczać sytuację, kiedy nagle w głębi drzewostanu i daleko od drogi drzewo nr 1 przewraca się na drzewo nr 2. To kładzie się na drzewo nr 3, a kolejne już spada na przechodzącego leśniczego. - Czysty absurd – kwituje stanowiskach ministerstwa i Lasów Państwowych słychać tez, że musimy ciąć głębiej Puszczy. Powód? Pojawiają się tam grzybiarze i fotografowie przyrody. Idąc tą logiką powinniśmy wyciąć całą Puszczę. To bałamutne stwierdzenie. Może trzeba zasypać Bałtyk, bo co roku ginie tam kilka osób – stwierdza Katarzyna Jagiełło. Greenpeace zwrócił się do trzech Nadleśnictw o powołanie wspólnej komisji s. Puszczy, skupiającej ekspertów, aktywistów, przedstawicieli władz. Do tej pory nie dostali odpowiedzi. Katarzyna Jagiełło dodaje, że minister Szyszko często mija się z prawdą w swoich wypowiedziach, a resort kontynuuje politykę „niekomunikowania się” ze stroną obywatelską. Ministra Szyszkę określiła „najgorszym ministrem” w czasach wolnej Książek również z dystansem podchodzi do wypowiedzi ministra Szyszki. –minister Szyszko mówił już, że lasy Puszczy Białowieskiej nie są lasami naturalnymi. No cóż, ja jestem leśnikiem i mam inną wiedzę na ten temat – się teraz dzieje w Puszczy?Zgodnie z zapowiedzią dyrektora Lasów Państwowych harvestery opuściły Puszczę. Jednak jak mówią aktywiści prace w lesie są kontynuowane przy pomocy grup pilarzy. Wiadomo na razie o czterech próbach. Tną nie głębiej niż 50 metrów od drogi, ale nie wszędzie drewno zostaje na miejscu. – W Nadleśnictwie Browsk pracuje forwarder (ciągnik) i trwa wywózka drewna – relacjonuje Michał Książek. Zobacz także Raport z Wilczej Tryby zostanie dostarczony ministerstwu, nadleśniczym, przedstawicielom lasów państwowych i innym podmiotom, które będą tym zainteresowane. Dokument zostanie też przetłumaczony na język angielski i wysłany do Komisji mają swoją teorię dotyczącą działań w Puszczy. - Upór leśników wskazuje na to, że być może chcą odebrać Puszczy Białowieskiej ostatnie cechy lasów naturalnych, w szczególności w części gospodarczej. W ten sposób uczynią ją lasem gospodarczym – mówi Książek. - Przy użyciu dużych maszyn wręcz kombajnów leśnych wycinają najcenniejsze fragmenty lasów, które od ostatniego zlodowacenia miały ciągłość samoodnowieniową –
Puszcza Białowieska. Operator Polsat News został pobity podczas kręcenia programu o wycince Fundacja Dzika Polska / FacebookDziennikarz Polsat News pobity w Puszczy Białowieskiej. Napadli go pracownicy wycinający drzewa w lesieJak podaje Polsat News w sobotę podczas kręcenia materiału na temat wycinki Puszczy Białowieskiej, ich ekipa reporterska została zaatakowana. Operator kamery widząc samochód, który próbował go potrącić, schował się między drzewami. Z auta wysiadło dwóch mężczyzn. Jeden uderzył operatora w głowę i powalił na ziemię. Drugi zabrał kilkunastu minutach sprawcy wrócili na miejsce rozboju czerwoną ładą samarą i wyrzucili zniszczoną kamerę. Nie było w niej kart pamięci i operator trafił do szpitala. Sprawców zaś zatrzymała już policja. Jak donosi Polsat News to 22- i 47-letni pracownicy jednej z firm biorących udział w wyrębie Sprawiedliwości UE nakazał wstrzymanie wycinki drzew w Puszczy BiałowieskiejTrybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał zakaz wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej. Przychylił się tym samym do wniosku Komisji Europejskiej, która poprosiła Trybunał, by nakazał Polsce wstrzymanie prac w Puszczy do czasu rozpatrzenia pozwu. Jednak póki co polski rząd nie wstrzymuje prac. Puszcza Białowieska. Ekolodzy blokują wycinkę. Policja inter...
Groźba kar finansowych może oznaczać koniec wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej. Dlaczego? Gdyby kary faktycznie zostały naliczone, to Lasy Państwowe musiałyby dopłacać do rąbania drzew. Jeżeli jednak wycinka jest niezbędna aż tak, jak podkreślał to miesiącami minister środowiska, to do końca planu w 2021 roku uzbierałoby się na pół miliarda złotych kar. Minister Jan Szyszko jest spokojny i przekonuje, że płacić nie ma zakaz kontynuowania wycinki puszczy - orzekł w poniedziałek Trybunał Sprawiedliwości UE. To dalszy ciąg sprawy zapoczątkowanej przez Komisję Europejską, która wnioskowała o zakazanie Polsce rąbania drzew. O sprawie pisaliśmy tutaj. Na razie jest to środek Komisja uzna, że Polska nie zastosowała się do zakazu, może ponownie wnioskować do Trybunału. W przypadku, gdy ten potwierdzi wersję Komisji, nałoży na Polskę karę 100 tysięcy euro za każdy dzień trwania wycinki. Wystarczy więc przedłużyć prace o tydzień, by kary szły w miliony środowiska na wtorkowej konferencji przekonywał, że o żadnych grzywnach nie ma mowy. Podkreslał, że takie decyzje nie zapadły. Dodawał, że Polska jest przygotowana na dalszą walkę. Jan Szyszko zapewniał, że wykonujemy prawo UE w 100 proc. Dodał też, że jest 15 dni na ustosunkowanie się do pisma z Trybunału. I Ministerstwo Środowiska ma zamiar to zrobić. Więcej o komentarzu ministra można przeczytać sprawdzić, czy groźba kar finansowych może zablokować plany Jana Szyszki. W końcu wielomiesięczne protesty na niewiele się zdały, sytuacji w puszczy nie udało się uspokoić. Na ile więc 100 tys. euro odstraszy leśników z ciężkim sprzętem? Policzyliśmy, czy wycinka będzie sie po prostu opłacać. Już teraz ekolodzy podnoszą zarzuty, że leśniczy tną dla zysków, a nie dobra liczyliśmy?Oficjalnie nie ma dostępnych danych o metrażu sprzedanego z Puszczy Białowieskiej drewna, jego cenie, i kontrahentach. Lasy Państwowe uznają to za tajemnicę przedsiębiorstwa, nie udzielają tak szczegółowych informacji. W ciągu ostatniego roku pojawiło się jednak kilkanaście przecieków dot. zawartych przez poszczególne nadleśnictwa transakcji. Postanowiliśmy więc zebrać wszystkie możliwe dane i stworzyć jest potrzebne? Przede wszystkim cena drewna. I tak - dziennikarze "Faktu" ustalili, że niektóre nadleśnictwa wystawiały w sierpniu 1,5 tysiąca m3 świerku na aukcjach za 330 tys. zł. Metr sześcienny świerku wart w tym wypadku jest nieco ponad 200 tego potrzebne są dane dotyczące możliwości wycinania w ciągu jednego dnia. Postanowiliśmy, że skoro kara jest na jeden dzień, to liczyć będziemy właśnie dla jednego dnia różnych opracowań harwestery, czyli maszyny do szybkiej wycinki, mają wydajność na poziomie od 5 do 8 metrów sześciennych drewna w ciągu godziny. 5,5 metrów sześciennych są w stanie wyciąć w lasach na Islandii. Tak wynika z opracowania Christoph Wölla z 2009 także: Zobacz także: Co mieszkańcy sądzą o wycince Puszczy Białowieskiej?Z kolei uczeni z Brna wskazywali w swoich dokumentach, że maszyna może osiągnąć wydajność na poziomie nawet 9 metrów sześciennych w ciągu godziny. Uczeni ze Słowacji z kolei wyliczyli, że sprzęt firmy John Deere może ściąć 7,5 metra sześciennego. Uwzględnili przy tym przerwę dla pracowników. Przyjęliśmy więc dla wyliczeń, że polskie maszyny zetną podobnie jak na Islandii 5,5 metrów sześciennych w ciągu dalej? Łatwo wyliczyć, że wspomniane już 1500 metrów sześciennych jeden harwester wyrąbałby w 272 godziny, czyli 34 dni pracy na jedną zmianę (po 8 godzin rąbania drewna). Z dostępnych informacji wynika, że Lasy Państwowe dysponują 40 ciężkimi maszynami (informacja z 2015 roku, dostępna na stronie toruńskiego oddziału LP).W ciągu jednego dnia wszystkie maszyny są w stanie wyrąbać 1,7 tys. metrów sześciennych drewna. Na aukcji powinno być wystawione mniej więcej za 387 tys. zł (nie uwzględniamy przy tym, że wycięte drzewa mogą być różnej klasy, czyli po prostu mogą być mniej warte). Jak wynika ze sprawozdań finansowych zysk netto Lasów Państwowych to mniej więcej 18 proc. z wartości sprzedanego drewna. Lasy w ciągu roku sprzedają drewno warte miliardy, ale zarabiają zdecydowanie mniej. W tym wypadku byłoby to 69 tys. zł. Reszta to Komisji Europejskiej to z kolei 100 tys. euro za każdy dzień pracy. Po kursie z 21 listopada, jest to 423 tys. zł. Łatwo więc wyliczyć, że dalsza wycinka Lasom Państwowym się po prostu nie opłaca. Dlaczego? Dokładałyby do przy założeniu, że LP nie wykorzystają do wycinek wynajętych od firm leśnych lub zleconych im harwesterów. Zwykle właśnie tak robią. To spowodowałoby, że w ciągu dnia można wyciąć zdecydowanie więcej drewna i wychodzić na czysto. By zysk pokrywał ewentualną karę, do lasów musiałoby każdego dnia wjeżdżać około 120 lata, że Lasy Państwowe wynajmowały w całym kraju do 350 takich maszyn (znów informacje Nadleśnictwa Toruń) , ale... ze względów logistycznych nie liczyliśmy tego od tej strony. To dane dla całej Polski. Koszty przejazdu maszyn z Zachodu na Wschód Polski byłby przy tym dodać, że dziennikarze telewizji TVN donosili, że Lasy Państwowe część drewna sprzedają po kosztach - za niewiele ponad 100 zł za metr sześcienny. W takim układzie, by zarobić na karę, do lasów wjechać musiałoby prawie 400 maszyn. To już przypomina science wszystkie powyższe wyliczenia to tylko szacunki. Konkretne dane na temat pieniędzy zarobionych za drewno z Puszczy Białowieskiej mają tylko Lasy Państwowe. Od dawna ich nie udostępniają. Firmy, które korzystają z tego drewna, chciały swego czasu ścigać osoby, które takie dane przy tym wyjaśnić, że drewno kornikowe nie ląduje wcale na śmieciach lub w piecach. Same Lasy Państwowe chwalą jego zastosowanie np. w budownictwie. "Gdy zaś martwe drzewo stoi za długo, wówczas traci na wartości i jakości. Wycięte w porę zadowoli nie tylko gospodarstwa domowe jako surowiec opałowy czy materiał do prac remontowych i naprawczych, ale również może zasilić polską działalność gospodarczą - w tym przemysł budowlany" - wyliczenia zakładają oczywiście, że Lasy Państwowe będą kontynuowały wycinkę. Jeszcze niedawno czołowi przedstawiciele resortu środowiska argumentowali, że wycinać po prostu trzeba. Bez wycinki nie ma Puszczy Białowieskiej - sugerowali. Jeżeli tak w rzeczywistości jest, to warto policzyć, ile budżet państwa musi zapłacić za ten zatrzyma wycinkę?Do końca roku zostało 40 dni. Gdyby prace musiały trwać właśnie tak długo, a Komisja Europejska za każdy dzień naliczyła w ostateczności karę, to Skarb Państwa musiałby znaleźć 4 mln euro na grzywnę za tegoroczną wycinkę. To ponad 16 mln zł. A to z pewnością nie spodobałoby się ministrowi finansów Mateuszowi Morawieckiemu. Już teraz musi przyjmować wizyty poszczególnych ministrów, którzy proszą o wsparcie więc kwotę 16 mln zł przedstawić w innym świetle - to równowartość 32 tys. wypłat świadczenia Rodzina 500+. To również równowartość 7,4 tys. średnich emerytur (brutto). Takie pieniądze wystarczyłyby też na remont kilku kilometrów drogi też podkreślić, że plany wycinki są sporządzone aż do 2021 roku. To oznacza, że pozostało aż 1501 dni. Gdyby prace trwały cały ten czas, a Komisja zdecydowała o nałożeniu kary, to w sumie do opłacenia byłoby 150 mln euro, czyli 635 mln tej kwocie zawierają się budżety trzech kancelarii: Prezydenta, Sejmu i Senatu. Za te pieniądze można też wybudować 16 km autostrady. Może się więc okazać, że to minister finansów pierwszy zapuka do drzwi szefa resortu środowiska i poprosi o koniec warto zauważyć jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Przedstawiciele Ministerstwa Środowiska przekonywali miesiącami, że bez wycinki puszcza umrze. Jednocześnie twierdzili, że nie wycinają drzew na sprzedaż. Mają okazję, by to potwierdzić. Jeżeli wierzą w ochronę puszczy, to logika ich myślenia nakazywałaby dalsza wycinkę. Trybunał Sprawiedliwości i Komisja Europejska swoimi decyzjami powiedziały ministrowi Szyszce głośne "sprawdzam". I pytają, czy chodzi o pieniądze czy jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze drugim nic nie wytłumaczą ani nie udowodnią! Zaniechać wycinki, ocenić efekt działalności korników za kilka lat i albo będzie ok! albo będzie skowyt i dramatyczne pytania "dlaczego.....!" ale na chwilę obecną "unioniści" wygrają!...jak zwykle czas pokaże.. Szyszko MUSI BEKNĄĆ!!!! To zabójca Przyrody!Puszcza to moim zdaniem tylko wisienka na torcie Szyszki. każdy kto jechał przez zachodziopomorskie i pomorskie zapewne widział jak tam pan minister i jego ludzie "ratują" drzewa przed podłym kornikiem. grzybiarze niejedno mogliby tu powiedzieć a samochody wiozące ścięte drzewa tworzą często kawalkady na szosach. Tylko że to nie puszcza a takie zwykłe lasy - nikt się za nimi nie ujmie. a pieniądze na obietnice skądś trzeba chwila, przeciez Unia wycofala sie z tego prawda? Wiec dlaczego mieliby do tego wrocic, i na jakiej podstawie? Z tego co mi wiadomo to to nie wycinka a intensywna praca aby uratowac wieksza czesc Puszcze, zanim Kornik zaora ja jak to nie raz bylo przez ignorancje Ekologow na zachodzie. A sam Szyszko byl chwalony niejedno krotnie w Bonnie wymaga intensywnych prac, podlewania, pielenia, hodowli zwierząt, nakłady potężne. Z szacunkiem patrzę na pracowników zieleni gdy podlewają drzewa w parku, pieką krzaki, ciężka praca. Pan profesor Szszka ma już kilka nominacji do Oskarda chyba, jakież on ma sukcesy naukowe, leśnictwo zawdzięcza mu tak wielu docentów!!
prawda o wycince puszczy